Znacie to uczucie, kiedy już sama okładka zachęca do sięgnięcia po dany tytuł? Powszechnie wiadomo, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale nie ukrywajmy, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a przecież książka nie potrafi mówić, na pierwszy rzut oka, nie wiemy, co w niej jest zawarte, nie zakochamy się w wypowiedzianych przez nią słowach. Dlatego też to okładka jest elementem, który niejednokrotnie decyduje o tym, czy dana pozycja zostanie przez nas przeczytana. Szata graficzna może jednak okazać się jedynie złudzeniem, które oszukuję odbiorcę, zachęca niczym złowieszcza bestia pod przykrywką pięknej otoczki.
Dlaczego o tym napisałam? Dlaczego wspomniałam powyżej o okładce? Dlatego, że muszę przyznać, że to jak, prezentuje się „Everest”, zasługuję nawet na moją pochwałę. Nigdy nie wspominam w recenzjach o szacie graficznej, gdyż z zasady nie wywołuje we mnie zachwytów. Jednak zdarzają się wyjątki i okładka książki, którą zaprezentuję w tej recenzji, zdecydowanie od nich należy.
„Everest” jak już sam tytuł podpowiada, przedstawia historię pewnej ekspedycji, która za cel obrała zdobycie Mount Everest. Głównym bohaterem jest Martin Moltzau — światowej sławy podróżnik i zdobywca niedostępnych rejonów świata, dwukrotnie okrzyknięty tytułem Podróżnika Roku. Od jego ostatniej wyprawy minęło zbyt dużo czasu i sponsorzy jego poprzednich podróży naciskają na odbycie kolejnej wyprawy. Martin wpada na pomysł samotnego okrążenia ziemi wzdłuż równika ze wschodu na zachód, który zostaje odrzucony. Zostaje wysunięta korzystniejsza i efektowniejsza w oczach sponsorów propozycja: Martin musi zdobyć Mount Everest — szczyt, o którym wszyscy przecież kiedyś już słyszeli. Martin nie jest himalaistą. Mimo to daje się skłonić na zdobycie Mount Everestu. Wykupuje udział w ekspedycji, prowadzonej przez brytyjską legendę himalaizmu, sir Richarda Lawrence'a. W czasie, gdy ekipa walczy o zdobycie najwyższego punktu ziemi, ujawnione zostają niebezpieczne prawdy i kłamstwa.
Pora letnia, wakacje nastrajają czytelników na czytanie książek z motywem podróży i nie ukrywam, że również uległam temu trendowi. Po „Everest” sięgnęłam z nadzieją, że wyrwie mnie z wakacyjnej codzienności uposażonej w upalne dni. Zabierze mnie do innego świata, w którym królują góry, natura, z którą bardzo trudno jest zwyciężyć. Ochłodzi rozgrzane powietrze, poczuję dzięki niej chłodną bryzę. Moje oczekiwania były całkiem spore, nie tylko pod tym względem. Zarówno podpis pod tytułem jak okładka obiecują pełną niebezpieczeństw podróż, przepełnioną emocjami, napięciami i zamartwianiem się o bohaterów. Należy jednak sprostować pewien fakt, otóż książka nie powinna zaliczać się do gatunku, jakim jest thriller. Zabrakło mi w niej wszystkich tych elementów, które charakteryzują pozycję godną tego zakwalifikowania. Powiedziałabym, że jest to raczej książka
przygodowo - obyczajowa, którą charakteryzuję pełne zaskoczeń zakończenie.
Przez większość stron tej powieści cały czas oczekiwałam na niespodziewane zwroty akcji, czy też momenty grozy, które nadadzą fabule dynamiki. Cały czas czytałam z nadzieją, że coś się wreszcie wydarzy. Niestety muszę Was poinformować, że pod tym kątem książka nie spełniła moich
oczekiwań. Akcja rozgrywała się wolno, a to dlatego, że bohaterowie większość swojego czasu spędzali w obozach, w celu aklimatyzacji lub po prostu oczekiwania na odpowiednią pogodę. Rożnie zabijają swój czas, jedni grają w karty, drudzy spacerują, a jeszcze inni po prostu wypoczywają. Byłam w stanie sobie wyobrazić jak ten czas, musiał się bohaterom niemiłosiernie dłużyć. Pomimo mojego rozczarowania, po skończeniu lektury tej książki uważam, że dzięki temu powieść wypadła realistycznie. Ponadto tkwił w mojej podświadomości niemal przez cały czas niepokój, gdyż tak wolne tempo akcji zazwyczaj jest poprzednikiem jakiś dramatycznych wydarzeń. Pomimo że nic takiego nie miało miejsca, należą się gratulacje autorowi, gdyż niewielu pisarzy potrafi zbudować narastający grozą i niepewnością klimat i to w dodatku w powieści czysto przygodowej. Darzyłam podejrzliwością każdego bohatera, byli dla mnie nieobliczalni, gdyż na początku lektury niewiele o nich wiemy, nawet nie wiadomo dlaczego biorą oni udział w ekspedycji. Dopiero później dostajemy cały portret każdego uczestnika. Ponadto wciąż ten strach przed tym, jaka pogoda spotka bohaterów, czy będzie można spokojnie dotrwać do szczytu, a może świat przyrody okaże się zabójczy ? Niczego nie można być pewnym.
Podobało mi się w to, w jaki sposób autor przedstawił czytelnikowi postacie. Tak jak już
wspomniałam, niczego początkowo o nich nie wiemy, ale w miarę rozwoju fabuły dowiadujemy się na ich temat coraz to więcej ciekawych informacji, które niejednokrotnie objęte są ścisłą tajemnicą. Każdy z nich ma swoje pobudki do tego, aby zdobyć Mount Everest. Nie wyczułam pomiędzy nimi najmniejszej sympatii, każdy z nich zrobiłby wszystko, aby zdobyć Everest bez względu na konsekwencję. Są do siebie wrogo nastawieni, są w stanie poświęcić życie drugiej osoby, aby tylko osiągnąć upragniony cel. W efekcie mamy
bardzo mocne postacie, które skrywają w sobie mroczne tajemnice i rządzę. Jedyna rzecz, jaka ich łączy to brak zobowiązań, jakie niesie ze sobą posiadanie rodziny. Każdy z nich jest samotnym wilkiem. Przyczyny wzięcia udziału w tak niebezpiecznej wyprawie każdego z bohaterów są naprawdę ciekawe i przybliżają nam ich profil psychologiczny. Niektórzy z nich nie zdają sobie sprawę z tego, z jakim trudnym wyzwaniem zdecydowali się zmierzyć. Pomimo tego bezdyskusyjnie są to ludzie pełni odwagi, którzy są napędzani przez swoje ambicje i chęć pokonania słabości. Ponadto każdy z uczestników ekspedycji jest innej narodowości, co bardzo mnie zaintrygowało, gdyż ludzie, którzy w ogóle nie mieli prawa się znać, nagle muszą stworzyć grupę, współpracować ze sobą i sprawić, aby wyprawa odniosła sukces.
Postaciami, bez których nie poradzono by sobie w warunkach górskich, są Szerpowie, bohaterowie, których zadaniem jest wnoszenie lin, ekwipunku turystów, następnie ich znoszenie, montowanie lin. Są to ludzie gór, którzy urodzili się w trudnych, warunkach i traktują je jak swój dom. Są najlepiej przygotowani do tego klimatu, jednak nie są nieśmiertelni i to oni wielokrotnie narażają swoje własne życie, aby tylko dogodzić podróżnikom. Są to dla mnie postacie godne podziwu, gdyż to właśnie oni wykonywali najtrudniejszą pracę. Dużo się od nich wymaga, jednak to tylko dzięki nim można cokolwiek osiągnąć.
Warto nadmienić, że autor w 2007 roku zdobył Everest, dlatego tym przyjemniej było mi czytać wszystkie opisy z pierwszej ręki. A opisów, zwłaszcza w końcowym stadium książki jest naprawdę sporo. Wydaje mi się, że odzwierciedlenie warunków panującym na Evereście nie stanowiło dla
Hauge problemu, gdyż doskonale wiedział, o czym tak naprawdę piszę. Niestety
nie wiedziałam, do czego służą niektóre elementy potrzebne do
wspinaczki, gdyż nigdy nie zdobywałam gór, a nawet nie śmiem o tym
marzyć, dlatego momentami czułam się rozkojarzona, bo nie wiedziałam,
czym jest np.
jumar i do czego służy. Szkoda, że autor nie zadbał o tę część czytelników,
którzy są amatorami. Jednak zostało mi wszystko wynagrodzone, gdyż
pisarz urozmaicił historie, zgrabnie wplatając różne ciekawostki na
temat Everestu, historie, które wydarzyły się naprawdę. To wszystko
sprawiło, że czytanie tej pozycji było dla mnie pasjonującym przeżyciem i
były momenty, w których żałowałam, że nie mogę zobaczyć na własne oczy
tego, co autor tak pięknie w swojej książce opisał.
Ponadto Odd Harald Hauge idealnie oddał objawy choroby wysokościowej, braku tlenu na wysokościach i wszystkie skutki uboczne, jakie towarzysza człowiekowi podczas podobnych wędrówek. Same opisy, w jaki sposób bohaterowie radzili sobie z warunkami pogodowymi, a także ludzkimi potrzebami było dla mnie czymś zupełnie nowym i dostarczyły sporej dawki wiedzy na temat naszej fizjonomii.
Historia ta pokazują, że wyprawy nie zawsze wiążą się z ciągłą przygodą, że jest zbyt wiele czasu przeznaczonego na oczekiwania. Powoduje to powszechnie obecną rezygnację, złość na kompanów, zmęczenie, niechęć, oraz niecierpliwość. Takie sytuacje ukazują rasę ludzką z najgorszej strony, gdyż wtedy wychodzą z nas wszystkie negatywne emocje, których chcemy się pozbyć. Bohaterowie im dalej od cywilizacji, tym bardziej tracą swoje ludzkie odruchy. Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach i ta opowieść stanowi potwierdzenie tych słów. Książka jest brutalnym dowodem na to, że w obliczu natury człowiek często jest bezradny, że to od niej zależy byt każdej śmiertelnej istoty. Ludzkość często lekceważy siły natury, chcę w nią ingerować, ale nie zawsze niesie to ze sobą pożądane skutki. Aby mierzyć się z jej potęgą, do zwycięstwa trzeba być dobrze przygotowanym zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym, ale także pod względem sprzętu, który niejednokrotnie ratował życie bohaterom.
Celem autora było ukazanie człowieka zależnego od drugiego człowieka oraz od warunków pogodowych. Pisarz duży nacisk kładzie na ukazanie tego, z jakimi dylematami musieli mierzyć się uczestnicy ekspedycji. W książce pokazana została przemiana bohaterów, którzy zmieniają się w trakcie wyprawy, ich walka z własnymi słabościami. Ukazano, w jaki sposób traktuje się drugiego człowieka w nieludzkich dla niego warunkach. Autor pokazuje świat zdecydowanie różniący się od tego, który bohaterowie zostawili dawno za sobą. Jest to świat ludzi zdeterminowanych, walczących o swój honor i niejednokrotnie płacących za swoje czyny cenę, której nigdy nie uda im się spłacić. Po takich doświadczeniach człowiek nie jest już tą samą osobą. Polecam szczególnie tym, którzy interesują się podobnymi wyprawami i sami marzą o tak ekstremalnej wyprawie. Niejednemu bowiem ta książka wybije ten pomysł z głowy. Jest to także doskonałe studium ludzkiej psychiki, która zostaje wystawiona na ciężkie próby walki ze swoimi słabościami i ambicjami.
AUTOR: Odd Harald Hauge
TYTUŁ: Everest
TYTUŁ ORYGINALNY: Everest
GATUNEK: thriller, powiesć obyczajowa, powieść przygodowa
WYDAWNICTWO: Edipresse
ILOŚĆ STRON: 328
DATA WYDANIA: 14 czerwiec 2017 roku
CENA: 39,90 zł (cena z okładki)
OCENA: 8/10
REKOMENDACJA: Bardzo dobra, warto przeczytać
[ Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Edipresse. Fakt ten nie miał wpływu na powyższą recenzję ]
Szkoda, że akcja tak powoli się rozkręca.
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie zachęca, szkoda, że środek trochę rozczarował. Mimo wszystko, jak znajdę ją w bibliotece zabiorę się za nią :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam właśnie czytać i brakuje mi tego dreszczyka emocji... Z pewnością jednak dokończę lekturę i podzielę się opinią :)
OdpowiedzUsuńWarto wytrwać do końca.
UsuńCzekam na Twoją opinię na temat "Everestu".
Uwierzę Ci na słowo, bo wcześniej w ogóle o niej nie słyszałam. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że aż tak pobudza psychikę. Książka raczej nie w moim guście, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że akcja nie była nieco szybsza i wywołująca większe emocje.
OdpowiedzUsuńprawie juz myslalam ze sei skusze ale tak idac dalej nei jestem pewna. Lubie lazic po gorach ale zeby czytac przydlugawe cos i nie wyjasniac to juz nie dla mnie. ale okladka interesująca: )
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie jest niezwykle klimatyczna i od razu zachęca do lektury. Szkoda tylko, że tempo wydarzeń jest wolne, a opisy coraz dłuższe. Mimo to jestem skłonna dać szansę tej książce.
OdpowiedzUsuńJa tam zazwyczaj kupuję/czytam książki ze względu na okładkę :P Niestety w tym przypadku ani okładka ani opis mnie nie przyciągają dlatego zdecydowanie sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie jest tajemnicą, że Ty i ja czytamy zupełnie inne książki, ale ogólnie to jestem otwarta na pozycje inne niż romanse. Everest rzeczywiście ma przykuwającą uwagę okładkę. Często kieruję się tym, jak wygląda książka, chociaż nie zawsze się da, bo wiadomo, że najlepsze romanse zostały napisane 20, 30 lat temu i poczucie smaku było wtedy inne i te okładki dzisiaj nie cieszą oka. Zresztą wydawnictwo Amber do dziś dzień wydaje szkaradne książki... Co tam jeszcze miałam... a! Szkoda, że tak się dłużyło czytanie. Jeżeli już wybrałabym lekturę spoza mojego gatunku, to wolałabym żeby mnie cały czas trzymała w napięciu... No nic, może innym razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babskie Czytanki
Tym bardziej cieszy mnie fakt, że mnie odwiedzasz, pomimo naszych skrajnie różnych zainteresowań. Moje podejście do okładek jest całkiem łagodne, ponieważ jak już wspomniałam powyżej nie są one dla mnie najważniejszą rzeczą w wyborze książki, mało tego, często nie rozumiem zachwytu innych recenzentów nad daną oprawą graficzną. Mam inne poczucie estetyki i to mnie momentami gubi.
UsuńRozumiem Twoją decyzję.
Dla mnie bardzo ważna jest oprawa graficzna i często okładka wręcz zniechęca mnie do konkretnej książki. Jeżeli chodzi o "Everest" to jednak nie moje klimaty. Mam wrażenie, że męczyłabym się z tą książką.
OdpowiedzUsuńA to bym przeczytał! Już sobie zapisuję. Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią odwiedzę Cię w wolnej chwili.
UsuńMiałabym ochotę na tę książkę, gdyby jednak była thrillerem. Skoro nie ma w niej niespodziewanych zwrotów akcji to obawiam się, że sama wspinaczka i relacja ze zdobywania szczytu nie będzie dla mnie interesująca.
OdpowiedzUsuńNiestety książka nie dla mnie, ale wiem komu mogę ją polecić:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to coś dla mnie, chociaż szkoda, że fabuła rozwija się wolno. Akurat to, że okazało się, iż to nie thriller to nie jest dla mnie przeszkoda, bo właściwie ich nie czytam :D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka niesamowicie przyciąga. Od razu, gdy zobaczyłam ten post to stwierdziłam "WOW. Jak to świetnie wygląda. Thriller? To jeszcze lepiej!"
OdpowiedzUsuńSzkoda, jednak, że książka nie jest thrillerem... Ostatnio bardzo polubiłam ten gatunek i myślałam, że trafiłam na coś dobrego. Nie lubię też, gdy fabuła się ciągnie i są zbyt długie opisy.
Mimo to książka wydaję się naprawdę warta uwagi. Zaciekawiło mnie najbardziej to, że autor zdobył ten szczyt i dzieli się z nami doświadczeniem i ciekawostkami. Ciekawi mnie również zachowanie bohaterów w sytuacjach kryzysowych i to jak zostawili za sobą przeszłość i stali się innymi ludźmi.
Póki, co wstrzymam się z tą książką, ale kto wie, może kiedyś po nią sięgnę :)
Zdecydowanym plusem tej książki jest jej wiarygodność wynikająca z doświadczeń autora, o czym co ciekawe dowiedziałam się dopiero po jej przeczytaniu. Pomimo Twoich obawa — zachęcam. Warto się momentami pomęczyć, aby zobaczyć m.in. przemianę bohaterów.
Usuńnie sięgnę po tę książkę, dlatego, że jeśli już mam czytać o Evereście, to wrócę do "Wszystkiego za Everest" Jona Krakauera. Na faktach, jest napięcie, realizm, powieść ma w sobie jakąś siłę, którą mnie przyciąga. czytałaś? jeśli nie, to polecam. oderwie Cię od otoczenia na dobre :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji przeczytania tej pozycji, ale jak najbardziej nadrobię swoje zaległości. Jestem wciąż "na świeżo" w tym temacie, więc zrobię to jak najszybciej.
Usuńteż nie jestem znawczynią tematu, ale książkę Krakauera szczerze polecam :)
UsuńNie miałam za bardzo styczności z takimi typowo górskimi klimatami, ale czuję się zachęcona do lektury. Nie przeszkadzałoby mi raczej to powolne tempo akcji, bo czuję, że klimat powieści by mi to zrekompensował.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta, fajnie, że tak skrupulatnie analizujesz różne elementy książki, dzięki temu wiadomo czego się po niej spodziewać.