AUTOR: Marcin Śniadecki
TYTUŁ: Król Olch
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2015
ILOŚĆ STRON: 307
GATUNEK: historyczna, literatura piękna
CENA SUGEROWANA: 33 zł
"Król Olch" stanowi zbiór kilku historii, których celem jest przeniesienie czytelnika do różnych rzeczywistości, tam gdzie przeszłość przenika się z teraźniejszością i gdzie na równych prawach panuje miłość i śmierć. W książce odkryjemy dwór szlachecki, dzieje Hrabiego, walkę powstańców, szeptuche Karolinę uznawaną za wiedźmę. Wreszcie odwiedzimy las, który zdaje się być opuszczonym, pozbawionym pamięci miejscem, które skrywa niejedną tajemnicę i jest intrygujący jak tytułowy Król Olch.
Sięgając po "Króla Olch" miałam nadzieję, że napotkałam się na kolejną niekonwencjonalną pozycję, która zadziwi mnie nie tylko swoim pomysłem, ale również i wykonaniem. I tak było... Lecz tylko na początku. Start przygody z tą książką okazał się dla mnie udany. Bardzo się przejęłam problemami bohaterów i ich życiem. Jednak potem coś się zepsuło, a najgorsze jest to, że nie wiem tak do końca co autor zrobił źle, że jego dzieło tak nagle przestało mi się podobać i zrobiło się nudne. Jeżeli jesteście ciekawi tych dwóch kwestii to zapraszam do zapoznania się z dalszą treścią recenzji.
Zacznijmy może od fabuły, która toczy się na różnych płaszczyznach. Na samym początku zapoznajemy się z historią dwóch młodych ludzi, którzy to postanawiają udać się w podróż po magicznych ziemiach naszej ojczyzny. Przy okazji odwiedzają ruiny tajemniczego dworu, którego przeszłość również przyjdzie nam poznać w książce. Mieszkał w nim niejaki Hrabia, który nagle w niewyjaśnionych okolicznościach stracił dziecko i żonę. Następnie mamy wątek z opisami powstania styczniowego, czyli zapoznajemy się z kawałkiem historii Polski. Wszystko to dzieje się na Podlasiu. Jestem zadowolona z tego, że autorowi udało się zgrabnie połączyć te wszystkie wątki i przeskakiwać z jednego na drugi z niesłychaną lekkością. Nie rozpraszał czytelnika, a jedynie zostawiał z lekkim niedosytem, ale to tylko po to, aby mógł nadal czerpać radość z lektury. To największy plus tej pozycji. Dodam jeszcze, że jestem pod wrażeniem stylu pisania Marcina Śniadeckiego, który był dla mnie przyjemny w odbiorze i potrafił mnie zaciekawić. Pomysł na fabułę nie był zły, bo ona w którymś tam momencie książki łączy się ze sobą. Jak już pisałam nie wiem co takiego wpłynęło na to, że książka w dalszej części przestała mi się podobać. Być może sama fabuła mnie już w końcu znudziła? Ponadto omijałam pod koniec już niektóre wątki, gdyż zdążyłam poznać ich zakończenie zanim autor zdążył mi je przedstawić. Świadczy to o tym, że historia była nieco przewidywalna.
Chciałabym trochę rozpisać się na temat stylu pisania autora, gdyż był on dla mnie na swój sposób objawieniem. Jak może już wiecie, jestem wielką fanką historii i książki historyczne mogę czytać nałogowo. "Król Olch" ma podłoże historyczne i poniekąd fantastyczne więc mieszanka dwóch moich ulubionych gatunków. Jak już się pewnie domyślacie to właśnie to sprawiło, że do lektury podeszłam tak ochoczo. Szkoda tylko, że mój zapał znikł już w połowie książki. Wydaje mi się, że gdyby autor skrócił niektóre historie w moich oczach ta pozycja wypadłaby o wiele lepiej. Ale wybaczam mu to ze względu na to, że jest jeszcze młodym autorem, a poza tym tak świetnego stylu pisania już dawno nie napotkałam na swojej czytelniczej drodze. Za to autorowi chylę czoła.
Wydaje mi się, że o tej pozycji nie ma co za dużo pisać. Nie jest ani ona zła, ani dobra. Jej miejsce jest gdzieś po środku tych dwóch znaczeń. Z jednej strony świetny styl pisania i niespotykana fabuła, a z drugiej kiepskie wykonanie, które pod koniec mnie już naprawdę znużyło. Wydaje mi się, że głównymi odbiorcami tej książki będą osoby, które tak jak ja lubią mieszankę historia-fantasy. Niemniej jednak czekam na jakąś inną książkę tego autora, ponieważ odkryłam w nim potencjał i mam nadzieję, że go nie zmarnuje.
MOJA OCENA: 6/10
(niezła)
Za możliwość zapoznania się z książką serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Fakt ten nie miał żadnego wpływu na treść recenzji.
Recenzja dostępna również na:
Szkoda, że książka w pewnym momencie przestała Ci się podobać. Raczej nie przeczytam, ponieważ mam duże zaległości w wyzwaniach i chcę skupić na nich swoją uwagę.
OdpowiedzUsuńAle świetny blog! Jestem tu pierwszy raz, ale na pewno będę zaglądać. Postaram się zdobyć tę książkę ;>
OdpowiedzUsuńhttp://czytanienaszymzyciem.blogspot.com/
Cieszę się, że aż tak tu Ci się spodobało. Zaglądnę do Ciebie w wolnej chwili.
UsuńHistoria + fantasy? Może by mnie zainteresowało. Historią się interesuję, a w książkach fantasy mogłabym siedzieć całymi dniami.
OdpowiedzUsuńW którymś poście pytałaś o rady dotyczące bloga. To jeśli bym mogła na coś zwrócić uwagę, to na wyśrodkowany tekst. Jeśli jest dłuższy, jak tutaj, to źle się go czyta. Lepiej wyrównać do lewej, ew. jeszcze wyjustować. Ale to jak uważasz ;)
Musze przyznać, ze jakoś nigdy nie przywiązywałam uwagi do tego czy tekst jest wyśrodkowany czy wyrównany, ale teraz widzę, ze jest to jednak ważne. Popracuje nad tym i dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę.
UsuńNie słyszałam o tym tytule, ale go zapamiętam. Zainteresowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńNie interesuje mnie raczej.
OdpowiedzUsuńTaka mieszanka i dla mnie mogłaby być ciekawa ;) Muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeczytam, ale bardzo podoba mi się wilk na okładce, uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna! :>
UsuńCiekawa okładka ksiązki, wygląd bloga bardzo oryginalny i ta muzyka tle oddaje klimat całości. Po książkę raczej bym nie sięgła, Poprawnie napisana recenzja. Pozdrawiam Wiktoria.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za tak miłe słowa.
Usuńjestem zainteresowana tą książką ;)
OdpowiedzUsuńKochana wybierasz naprawdę fajne ksiązki i być może poświęcę jeden miesiąc na Twoje propozycje, bo inaczej nie wiem jak znajdę na nie czas :) tak, chyba tak zrobię.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak duży to dla mnie komplement :>
UsuńCoś mnie nieciekawi ta pozycja... :(
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale w sumie mogłabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń