AUTOR: Sława Chrobak
TYTUŁ: Pejzaż melancholijny
WYDAWNICTWO: NovaeRes
ILOŚĆ STRON: 244
GATUNEK: Powieść surrealistyczna
DATA WYDANIA: 10 marzec 2015 rok
CENA: 29 zł
MOJA OCENA: 6/10
"Pejzaż melancholijny"
przedstawia historię młodej malarki o imieniu Zoe, przed którą stoi
wyzwanie w roli pierwszej poważnej wystawy jej własnych obrazów. Być
może będą to dla niej drzwi do upragnionej kariery szanowanej i
uwielbianej malarki. Z tego powodu bardzo się denerwuje i przeżywa
różnego rodzaju frustracje, które odbijają się na jej psychice. Nie
wiadomo czy podoła presji i czy jej artystyczna wizja osiągnie
powszechny sukces. Zastanawia się nad tym, czy jej talent jest
wystarczający, a może to jedynie wygórowane ambicje, które pamiętają jej
dziecięce lata?
Zoe
zatraca się we własnych myślach i tracić orientacje. Nie wie już co
jest prawdziwe, a co jedynie jej artystycznym wyobrażeniem. Podobnie jak
każda idealistka stoi przed dylematem: zaakceptować świat taki jaki
jest czy też pójść własną drogą, żyć w wyimaginowanym świecie i w nim
się zatracić?
Książka,
którą dzisiaj pragnę Wam przedstawić zaintrygowała mnie samym faktem,
że jest to powieść surrealistyczna co jednocześnie mówi nam o tym, że
niestety ten gatunek literacki z pewnością nie spodoba się większemu
gronu czytelników. Surrealizm ma to do siebie, że psuje potencjalnemu
czytelnikowi pierwotne wyobrażenie rzeczywistości, nie trzymając się
przy tym żadnych istniejących granic. Ponadto stwarza możliwość
otwartych interpretacji, a w końcu dochodzi do tego, że obłęd
towarzyszący głównej postaci udziela się również nam jako odbiorcom.
Czy
jesteście ciekawi jak Sława Chrobak poradziła sobie z tym jakże trudnym
gatunkiem literackim? Jeżeli Twoja odpowiedz jest twierdząca to
zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Początkowo
książka nie sugerowała, ani też nie odnajdywała się w ramie gatunku,
który jest jej przypisany. Wstępnie była to powieść obyczajowa
opowiadająca historie małej Zoe rywalizującej ze swoją koleżanką o
względy innych ludzi. Było one bowiem obie artystkami mieszkającymi pod
jednym dachem. Co prawda nie dzieliły mieszkania, ale żyły w tej samej
kamiennicy. Zoe była malarką, natomiast jej rywalka Klara uzdolnioną
muzykantką. Wspominam o tych wydarzeniach, ponieważ od maleńkości Zoe
miała wpojone to, że musi być najlepsza. Musi być perfekcyjna. Z
pewnością to właśnie stąd wynikały późniejsze rozterki związane z
idealnością jej umiejętności.
Jak
dla mnie ciekawe były retrospekcje głównej bohaterki, czyli
przywoływanie przez nią minionych wydarzeń z przeszłości. Musiałam się
do tego przyzwyczaić, gdyż autorka wiele miejsca w swojej książce
poświęciła tej kwestii, co dla mnie jest jak najbardziej zaletą całości,
ponieważ były to sytuacje, które wiele wyjaśniały jeżeli chodzi o
postępowanie Zoe. W pewnym momencie wydarzenia łączą się z tymi obecnymi
i wszystko wskakuje na swoje miejsce.
Interesujący
okazał się wątek małej dziewczynki o imieniu Nikola o którym zbyt dużo
zdradzać nie będę, gdyż uważam, że jest to jedna z najciekawszych
sytuacji i najbardziej poplątanych jakie udało się autorce wykreować.
Wypadałoby
też napisać coś o naszej głównej bohaterce, gdyż to właśnie ona jest w
samym centrum wydarzeń i to jej myślom towarzyszymy my, jako
obserwatorzy podanych nam na tace wydarzeń. Ta młoda artystka, jak sama
autorka ją określiła jest ciekawa życia i niekonsekwentna. Jej
największą wadą jest egoizm, który zdecydowanie nie pasował mi
początkowo do jej charakteru. Jednak okazało się, że nienawidząc ludzi
jednocześnie nie może znieść bólu jaki oni wszyscy każdego dnia
otrzymują. Przez tą jedyną cechę potrafiłam utożsamić się z Zoe i
zaakceptować jej myślenie, ponieważ w tym jesteśmy jak najbardziej
podobne. Główna bohaterka to typ samotnika, która stroni od ludzi, a
wręcz ich unika i to jest kolejna rzecz łącząca mnie z tą postacią.
Wiecie jak to jest, łatwiej nam się utożsamić z daną bohaterką czy
bohaterem i wcielić w ich rolę, gdy odnajdujemy łączące nas cechy co
zawsze staram się robić podczas poznawania nowej historii zawartej w
książce.
Oprócz opisanych wyżej plusów pojawiło się także wiele rażących minusów, które uprzykrzały mi poznawanie "Pejzażu melancholijnego".
Po pierwszym zainteresowaniu pojawił się bardzo nużący i dłużący się
wstęp książki, który zdecydowanie powinien być bardziej ciekawy i
utrzymany w tonie literatury surrealistycznej. Kolejną wadą są liczne
porównania, stosowane przez autorkę. Dotyczą one filmów czy też jakiś
innych postaci ze znanych autorce dzieł literackich. Sama nie wiem
dlaczego mnie to irytowało, ale jakoś nigdy wcześniej w żadnej pozycji
nie spotkałam się z tak częstym nadużywaniem tego środka stylistycznego.
Bardzo ważnym mankamentem tej pozycji jest zdecydowane nadużywanie
przekleństw, które nawet we mnie wzbudzało niesmak. Powszechnie toleruje
wulgaryzmy w książkach, jeżeli są użyte ze smakiem, ale nadawania tego
typu słowom smaku jeszcze autorka niestety nie opanowała.
Natomiast
jeżeli chodzi o samą fabułę to uważam, że jest ona całkiem przystępna i
dość ciekawa. Posiada również swój klimat czy też urok osobisty jak kto
woli. Jak dla mnie była ona bardzo zagadkowa i momentami wzbudzała
niepokój. Zdecydowanie nie jest przewidywalna, bo aż do samego końca
byłam ciekawa jak zakończy się ta cała na swój sposób chora historia. I
będąc z Wami szczera sama nie wiem co czuję po jej zakończeniu. Niedosyt
przeplata się z obojętnością, bo tak naprawdę ciężko odnaleźć jej
prawdziwy sens i w dodatku bardzo łatwo się pogubić.
Tak
naprawdę Zoe ma wiele wątpliwości związanych nie tylko ze swoim
talentem i zdolnościami plastycznymi, ale także z całą otaczającą ją
rzeczywistością. Nie wie co jest prawdą co fikcją, a przez to trudno
jest jej żyć. Jako artystka z pewnością posiadała bardzo wrażliwą duszę,
która niestety nigdy tak do końca nie odnajdzie się w rzeczywistości.
Spowodowało to, że czytałam książkę z ciekawością, ponieważ bardzo
ciekawi mnie szaleństwo innych. Podam Wam przykład tego jakie wizje
towarzyszyło Zoe. M.in. widziała ona szczury o postawie ludzkiej, które
to one wykorzystywały ją jako doświadczalne stworzenie. Wydaje mi się,
że tego typu zagadnień pisarka książki powinna wprowadzić o wiele
więcej, gdyż to one zdecydowanie poprawiają jakość i nadają tego czegoś
literaturze surrealistycznej.
Na
wstępie wspomniałam o tym, że książka nie spodoba się wielu osobom.
Dlatego dobrze upewnij się zanim postanowisz zagłębić się w tą pozycję,
ponieważ do łatwych ona nie należy. Wydaje mi się, że kluczem do
zrozumienia tej książki jest osobowość podobna do charakteru postaci
jaką jest Zoe. "Pejzaż melancholijny" może również okazać się dla
Ciebie ciekawym doświadczeniem, które podejmiesz na własną rękę.
Książka być może nie idealna i miejscami niedopracowana, ale moim
zdaniem warta uwagi dla tych, którzy zdecydowanie nie boją się nowych
gatunków literackim, nie boją się eksperymentować. Więc decyzja jak
zawsze zależy tylko i wyłącznie do Ciebie!
Za możliwość zapoznania się z książką serdecznie dziękuje Wydawnictwu NoveRes.
Fakt ten nie miał wpływu na moją recenzję i ostateczną ocenę.
coś czuję, że sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam wielkiej chęci na tę książkę :) Po ponownym zaobserwowaniu stwierdzam, że posty wyświetlają się już prawidłowo :))
OdpowiedzUsuńAaaa, niestety nie znalazłabym w niej nic dla siebie :)
OdpowiedzUsuńJa czuje, że mi się nie spodoba, więc już sobie ją odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNie, zdecydowanie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńNie zainteresowała mnie fabuła tej książki, więc jednak odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńOdtrąca mnie już sam tytuł tej książki
OdpowiedzUsuńSurrealizm to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przebiję się przez ten nużący wstęp. I pewnie w większości porównań nie wiedziałabym o co chodzi.
OdpowiedzUsuńCzyli nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to książka również nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńZ jednej strony lubię eksperymenty, a literatury, w której pojawia się surrealizm nie czytałam do tej pory zbyt wiele, ale mam też przeczucie, że to nie jest dobra chwila na lekturę tej książki. Trochę mnie ciekawi ze względu na fabułę i to dążenie do perfekcji głównej bohaterki, z drugiej strony nie mam poczucia, że muszę ten tytuł już teraz czytać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że spodobałyby mi się retrospekcje i rozterki bohaterki, ale ten surrealizm... tu mam wątpliwości i nie do końca wiem, czy bym się w książce odnalazła.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Libster Blog Award. Mam nadzieję, że weźmiesz udział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://about-katherine.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html
Sama nie wiem. Czasami warto zaryzykować. Książka skojarzyła mi się z "Wegetarianką", która mnie zachwyciła, więc kto wie... :)
OdpowiedzUsuńChyba mnie ta książka nie ciągnie. No i ma to czego bardzo nie lubię, książka polska, autorka polka, a imię z księżyca trochę :/
OdpowiedzUsuńWreszcie Cię znalazłam! :) Już nie wiedziałam co się dzieje, ciągle nie mogłam wejść na Twojego bloga i dopiero wczoraj zauważyłam Twój komentarz pod czyjąś recenzją i dowiedziałam się, że masz nowy adres! :) Uff! :)
OdpowiedzUsuńCo do książki natomiast, to daruję ją sobie, mam na półce dużo ciekawszych lektur. :)
Nie wiem czy ją przeczytam. Jak wpadnie mi w ręce, to może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńProszę o kliknięcie -->
TUTAJ
Minusy mnie zniechęcają do tej książki.
OdpowiedzUsuńSłowo "surrealistyczna" i nie mogę się powstrzymać od przeczytania recenzji tej intrygującej książki! Jednak to minusy trochę mnie zraziły i jeśliby miałabym ją czytać, to tylko wypożyczoną z biblioteki.
OdpowiedzUsuńPS. Zajrzyj na mojego bloga, mam dla Ciebie nominację! :D
Co do fabuły - to lubię takie pokręcone historie. Oczywiście co do wad się nie mogę ustosunkować, gdyż nie czytałam. Ale surrealizm pasuje mi do artystki i jej przemyśleń. Może być ciekawie:)
OdpowiedzUsuń