piątek, 24 kwietnia 2015

Gabriel Grula "Szmaciane lalki" - opowiadania grozy


AUTOR: Gabriel Grula
TYTUŁ: Szmaciane lalki
WYDAWNICTWO: NovaeRes
ILOŚĆ STORN: 325
GATUNEK: opowiadania grozy
DATA WYDANIA: luty 2015 rok
CENA: 33 zł
OCENIAM: 3/10

Po zakończeniu mojej przygody z tą książką czuję się nieco oszukana. Spowodowane jest to moim rozczarowaniem jaki pojawił się zaraz po skończeniu lektury, a co prawda to nawet towarzyszyło mi w trakcie poznawania tej pozycji. Opis z okładki sugerował zbiór opowiadań grozy, które nie pozwolą mi w szybki sposób powrócić do rzeczywistości. Miałam nadzieję, że tym razem natrafiłam na opowiadania, które pokażą mi nowy wymiar strachu. Oczywiście tak się nie stało i po raz kolejny uświadomiłam sobie, że jedynym i nie powtarzalnym mistrzem grozy zawsze już będzie Stephen King. To właśnie od jego twórczości zaczęła się moja przygoda z literackim horrorem. Trudno było mi porzucić jego dzieła i dać szanse innym, ale w końcu się przełamałam. Myślałam, że "Szmaciane lalki" dadzą mi nadzieję na to, że nasi polscy twórcy choć w niewielkim stopniu dorównują wspomnianemu pisarzowi. Niestety po raz kolejny zawiodłam się. 

"Szmaciane lalki" według opisu z okładki mają być nie lada gratka dla miłośników krótkich form z pogranicza realizmu magicznego, thrillera, horroru i grozy. I faktycznie znajdziemy w tym tytule mieszankę gatunków, jednak ten misz masz w dużym stopniu został nieudolnie skonstruowany o czym przekonywałam się za każdym razem, gdy zaczynałam i kończyłam poszczególne opowiadanie. 
Muszę jednak przyznać, że pierwsze opowiadanie o tytule "Miejsce X" jest dobrym początkiem ku rozpoczęciu tej całej antologii grozy o której dzisiaj jest mowa. Mamy tutaj zapożyczony pomysł opuszczonego miasteczka, w którym rzecz jasna chadzają zombie, czyli to co Czarny Kruk lubi najbardziej. Przyznam, że choć cały pomysł był po prostu zerżnięty z innego opowiadania innego autora z innego zbioru opowiadań to dałam się ponieść atmosferze jaką wytworzył w tym i w kilku innych opowiadaniach Gabriel Grula. To chyba największy atut tego autora - atmosfera, klimat. Pomimo tej zalety początkujący pisarz ma problem z scaleniem w całość fabuły. Zazwyczaj było tak, że najpierw dane opowiadania bardzo mnie wciągnęło, byłam ciekawa co będzie dalej. Następnie autor mnie zanudzał, czekałam na jakiś punkt kulminacyjny, który mnie zachwyci. Zaś na samym końcu dostawałam rozczarowanie. Gabriel Grula ma ogromny problem z pisaniem zakończeń swoich opowiadań. Są one jak dla mnie zbyt przewidywalne i oczywiste, a przez to rzecz jasna traci na jakości cały pomysł jaki autorowi udało się wymyślić. 

Pomimo początkowego zachwytu opowiadania okazały się być nudne i przeciętne, a do tego niczym nie zaskakiwały. Były wręcz przewidywalne i z perspektywy czasu myślę, że nie warte przeczytania. Na tle innych dzieł tego typu wypadają naprawdę źle i od siebie raczej bym nie polecała. 
Czy należy nadal krytykować tą książkę? Myślę, że nie. Nie widzę sensu w dalszym pogrążaniu autora i jego dzieła. Myślę, że Gabriel Grula musi po prostu popracować nad sposobem przelewania swoich wizji na kartki papieru, ponieważ pomysły miał jak najbardziej ciekawe i klimatyczne, jednak ich wykonanie zostawia wiele do życzenia. 


Za możliwość zapoznania się z tą pozycją serdecznie dziękuję Wydawnictwu NovaeRes
Pragnę zaznaczyć, że nie miało to żadnego wpływu na treść  recenzji. 

Recenzje przeczytasz również na; 

12 komentarzy:

  1. Nie przeczytam choćby dlatego, że autor "zapożyczył" sobie różne pomysły. Choć widzę, że nie tracę dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. To może być coś dla mnie. Z chęcią to przeczytam.

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam mieszanki gatunkowe, ale tylko dobrze stworzone, gdy coś wygląda tak jak to teraz opisałaś zwykle omijam pozycje szerokim łukiem. Przewidywalności również nie poszukuję. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przeczytam tej książki chociażby z tego względu, że bym jej po prostu nie kupiła widząc ją w sklepie.
    Chciałam się jeszcze pochwalić, że po twojej recenzji pierwszego sezonu American Horror Story, wczoraj obejrzałam pierwszy odcinek i strasznie mi się podobał i będę oglądać dalej, także wielkie dzięki :)
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, a ja się tak napaliłem na te antologię. Teraz już kategorycznie odmawiam. Nie mam zamiaru się rozczarować na kolejnym przeciętnym debiucie...

    P. S Chciałbym abyś zaglądnęła tutaj i odpowiedziała na kilka moich pytań :)
    http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2015/04/uzewnetrznianie-sie-optymisty.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro nie polecasz to tym bardziej nie będę zawracać sobie nimi zadka...

    OdpowiedzUsuń
  7. A dla mnie jedynym i nie powtarzalnym mistrzem grozy nie jest King, tylko Jack Ketchum. Na Kingu zawiodłam się aż 3 razy pod rząd, dlatego nie mam zamiaru dalej próbować.
    Odnośnie powyższej antologii, bez żalu ją sobie odpuszczam, skoro Twoim zdaniem jest bardzo przeciętna i przewidywalna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z książką na pewno się nie zapoznam, bo po pierwsze nie jestem fanką polskiej twórczości, a po drugie krótkie opowiadania nie są dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja i tak nie lubię takich klimatów :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze - nie przepadam za opowiadaniami, po drugie - po Twojej recenzji nie żałuję, że nie przepadam za opowiadaniami ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Raczej nie przeczytam, nie bardzo mnie interesuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdam się na Twoją opinię i raczej po ten tytuł nie sięgnę; lubię być zaskakiwana, a tu widzę, że nie mogę na to liczyć. Z tego co piszesz autor ma jednak potencjał, więc kto wie, może kolejne dzieła będą bardziej satysfakcjonujące,

    OdpowiedzUsuń

Witaj w Kruczym Gnieździe!

The moon is my sun,
the night is my day.
Blood is my life,
and you are my prey.