sobota, 16 listopada 2013

Problemy, które mnie przerastają. Życie, które coraz bardziej boli.

Miała dzisiaj pojawić się recenzja książki, ale prywatnie jestem rozsypana. Sama nie wiem, po co piszę tego posta. Może dlatego, że nie mam nikogo bliskiego z kim mogłabym porozmawiać. Nie mam nikogo, kto mnie zrozumie. Więc pomyślałam sobie, że może jest wśród was osoba, która chociaż spróbuje mnie zrozumieć.

Opiszę swój problem, już od jakiegoś tygodnia nie widzę w niczym sensu. Mówiąc wprost nie chcę mi się żyć. Możecie mnie teraz wziąć za wariatkę, za osobę, która nie ma do końca poukładane w głowie, ale muszę to powiedzieć, bo inaczej mnie nie zrozumiecie. Już od jakiegoś czasu jestem wielką fankom 30 second to mars, to umiłowanie zamieniło się w miłość do lidera zespołu Jareda Leto. Myślałam, że mnie to nie dotknie, wiele razy słyszałam, że jakieś

małolaty kochają się np. w Justinie Biberze. Myślałam, że ja taka nie jestem, aż do czasu gdy poznałam tą grupę. Ich piosenki wywołują we mnie skrywane emocje. I od jakiegoś czasu na widok Jareda Leto mocniej bije mi serce. Wiem jak to jest być zakochaną, nie jeden raz byłam, ale nie tak mocno. Reaguje na niego tak jakby to była prawdziwa miłość. Wiem, że brzmi to idiotycznie, ale ja się w nim zakochałam. Nigdy nie miałam chłopaka, bo wszyscy póki co wydają mi się nieodpowiedni, ale w Jaredzie odkryłam na prawdę wrażliwego człowieka. Możecie sobie pomyśleć, że ja przecież go nie znam, ale to widać po jego muzyce, po tym jak gra w filmach. Matko, nie wiem co mam robić. Tłumacze sobie to wszystko tym, że on jest sławny, nie wie, ze w ogóle istnieje i jest o wiele więcej ode mnie starszy.  

Wkurza mnie ta monotonia w moim życiu, którą pewnie każdy z Was posiada. Wstajesz odgrywasz tą codzienną scenkę i tak na okrągło. Nie chcę być kolejnym trybikiem w tej chorej grze. Coraz częściej rozważam samobójstwo w wieku 18 lat. Zdarzają się chwilę szczęśliwe, ale jest ich coraz mniej. Mam wrażenie, że nic mnie w życiu już dobrego nie spotka. Potrzebuje jakieś pozytywnej zmiany, ale czekam już na nią bardzo długo. Czuje, ze nie korzystam z życia, chociaż nie wiem jakbym miała to robić. Chciałabym, żeby ktoś powiedział mi jak żyć. Ta chora miłość do sławnej osoby, ta bezradność wykańczają mnie od środka. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Proszę Was o pomoc, o jakiś znak. Zwariuje! 


Do tego wszystkiego już od tygodnia mam wstręt do jedzenia, bardzo mało jem, coraz mniej mam siły na naukę. Na prawdę jest ze mną źle. Możecie to zauważyć nawet w komentarzach, gdy komentuje wasze blogi. Te wypowiedzi zazwyczaj są pełne pomyłek i nie trafne. Od jakiegoś czasu wszystko mnie wkurza, prawie wcale nie odzywam się do mamy. Nie wiem co mam robić. 

Chcę mi się płakać i nie wytrzymuje. Łzy lecą. Proszę pomóżcie mi! 

59 komentarzy:

  1. Nikt Ci nie powie jak żyć, to Twoja własna droga. Gorsze chwile zdarzają się każdemu, ale... "W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza minie. Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu." (V. Green).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, mam nadzieje, że to minie, ale coraz częściej mam stany lękowe.

      Usuń
    2. W takim wypadku musisz skorzystać z pomocy specjalistów, a najprostszą drogą na razie będzie szczera rozmowa z mamą. Nie proś o pomoc ludzi, których nie znasz, ale tych, którzy są obok Ciebie i zrobią wszystko, abyś była szczęśliwa. Jeśli masz odwagę prosić obcych, czyli nas, o pomoc, to musisz znaleźć w sobie tyle sił, aby pójść do jakiejś osoby dorosłej, która wyciągnie do Ciebie rękę. Nie odbieraj tego jako ataku na Ciebie, bo zupełnie nie o to mi chodzi. Po prostu mam już tyle lat, że zupełnie inaczej i racjonalniej patrzę na świat. Wiele słów ciśnie mi się na usta, ale nie będę ich tutaj pisać, bo to i tak nie będzie miało większego sensu.

      Usuń
    3. Już na początku pojawiają się problemy, ponieważ ja nie lubię rozmawiać o takich sprawach z mamą, ponieważ wiem, że ona mnie nie zrozumie, a jeżeli chodzi o specjalistów to mam ich w nosie, ponieważ byłam już kiedyś u trzech psychologów i żaden mi nie pomógł. Problem w tym, że ja takich ludzi nie mam i wolę porozmawiać z obcymi, wole porozmawiać z tymi, którzy mnie nie znają, dla których jestem anonimowa. Absolutnie, wiem, że chcesz mi jakoś pomóc, wiem też, że jest to trudne, bo to dość idiotyczna sprawa. Zdaje sobie z tego sprawę, że jesteś starsza i mądrzejsza, a ja dopiero startuje w moim życiu i jestem głupiutka, wiem to zdaje sobie też z tego sprawę, ale takie napady mam co jakiś czas. W czasie całego roku z dwa się zawsze znajdą, kiedyś było więcej, a ostatnio najwięcej. Chciałabym poznać twoje zdanie na ten temat, dlatego napisz do mnie na maila. Proszę cię o to, być może to ty właśnie mi pomożesz.

      Usuń
    4. A masz jakąś przyjaciółkę, bliską koleżankę, której możesz powiedzieć, co Cię trapi? Kochana, ja też nie jestem wylewna i przez długi czas nie potrafiłam rozmawiać o swoich problemach z innymi, ale jeśli chcesz wyjść z tego, to MUSISZ zacząć działać. Pomoc sama do Ciebie nie przyjdzie, uwierz... Jeśli mogę wiedzieć, to w jakiej sprawie byłaś u psychologów? A była w Tobie chęć pomocy samej sobie? Bo właśnie to jest podstawą - jeżeli nie zechcesz, to NIKT Ci nie pomoże... Kochana, najlepiej będzie, jak Ty napiszesz do mnie e-maila ( sylwiapis@wp.pl ). Jeśli masz jakieś pytania czy wątpliwości - postaram się pomóc, chociaż to jedynie maleńki ułamek tego, co trzeba zrobić.

      Usuń
    5. Niestety nie posiadam takich przyjaciół, mam tylko koleżanki, ale nie mam z nich takich zażyłych relacji. Byłam gdy zmarł mój tato, a jeszcze wcześniej byłam z powodu choroby psychicznej i właśnie boje się, ze ona wraca.
      Chętnie napiszę.

      Usuń
    6. JA mam tak samo jak ty tylko z kims innym . Posłuchaj czytając tego bloga rozpłakałam się .Od jakiegoś czasu tez nie chce mi się zyć. To nie jest normalne mam dopiero 14 lat a co mnie czeka za kolejne 20 tego nie wiem? czy wogule do żyje

      Usuń
    7. Mam tak samo, w stu procentach cie rozumiem. Nie będę ci pisać, że warto żyć, ponieważ samej mi się nie chcę. Nie chce być zakłamaną świnią. Powiem tylko tyle, że tak życie jest do dupy, życie nas nienawidzi, życie nas niszczy. Jestem od ciebie rok starsza i nie widze sensu w życiu. Też boje się co będzie ze mną za te 20 lat, coś czuje, że albi mnie już nie będzie, bo się zabije, albo zamkną mnie w psychiatryku. Nie wiem już co w życiu jest ważne i też nie wiem jak żyć, w ogóle nie czuje, ze żyje, tylko, że jestem ciałem. Jak kawał mięsa.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie będę się za to gniewać, wiem, trudny orzech do zgryzienia.

      Usuń
  3. Moje kochane... Jest jesień, ta w najbardziej okropnym wydaniu. Szara, bura, ponura. Przez nią wszystkie emocje są spotęgowane i wierzę Ci, że możesz się czuć, jakby nic lepszego w życiu Cię nie czekało. (Też miałam swego czasu taki okres w życiu). Jeśli mogę Ci coś doradzić:

    1. Jeśli chodzi o Jareda Leto, może to być silna fascynacja, która prędzej, czy później minie (ja mam aktualnie 22 lata i nigdy nie miałam chłopaka - i do tej pory jeszcze nie pojawił się w okolicy). Masz przyjaciół, znajomych? Powiedz im co Cię trapi. Weź sobie "wolne" od internetu, najlepiej przestań słuchać 30 Second to Mars (na jakiś czas), znajdź alternatywę muzyczną. Kup sobie tonę czekolady, zrób z przyjaciółmi/przyjaciółkami babski wieczór. Po prostu daj odpocząć głowie. Niech ona nie myśli w kółko, "oszukaj ją" zajmij się czymś innymi, jakimiś blachostkami. Kup sobie olejki do kąpieli o zapachu jaki ci się podoba i weź dlugą kąpiel, pozbąć się wszelkich negatywnych emocji. Idź do fryzjera, niech ci zrobi nową fryzurę. Ale zanim to wszystko przetrawisz - mój komentarz, to zastanów się, czy chcesz tych zmian. Chcesz pozbyć się tego stanu "zawieszenia"? Jeśli tak, to musisz zacząć działać. Bierz życie w swoje ręce - wyrzuć to, co cię zniewala i sprawia, że nie jesteś sobą.

    2. Jeśli czujesz, że nie masz siły, że nie dasz rady - udaj się do psychologa. Nawet szkolnego, a jak nie to idź do dobrego specjalisty. Proś o pomoc, jeśli masz dobre stosunki z rodzicami, rodziną, rodzeństwem, powiedz im, co Cię dręczy. Sama rozmowa wiele daje. Zaufaj mi, miałam podobne problemy. - w gim i lic. Ale nie dałam się. Znalazłam głęboko w sobie sile i pokonałam to, co mnie zniewalało.

    Nigdy nie bierz samobójstwa jako rozwiązanie. Zastanów się, jak rodzina, znajomi, przyjaciele, my, bloggerzy będziemy przeżywać Twoje odejście. Masz jedno życie i staraj się wycisnąć je do ostatniej kropli. WSZYSTKO JEST PRZED TOBĄ! Mam dopiero naście lat! Udowodnij sobie, że dasz radę! A tak btw. wiesz ile ludzi chorych chciałoby żyć, a czasami choroba ich pokonuje? Pomyśl o nich. Walcz o swoje życie dla tych młodych ludzi, pokonanych przez chorobę.Walcz o siebie. Pokaż, że jesteś ponad to.

    Trzymaj się! Walcz! Pokaż mi, że możesz - jak ja! Liczę na Ciebie :)

    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, zę to tylko taka głupia moja fascynacja i kiedyś będę się z tego śmiać. Po prostu on jest dla mnie człowiekiem idealnym, chociaż go nie znam. No własnie nie mam za bardzo takich przyjaciół, ponieważ ja mało kiedy spotykam się z nimi, a żeby być dobrym przyjacielem to jednak trzeba mieć trochę tego czasu zarezerwowanego dla najlepszych przyjaciół. Wiem, sama zawiniłam, to moja wina, ale niestety wstydziłabym się nawet im o tym powiedziec, ponieważ one żyją raczej w innym świecie. O jeny nie wiem czy mogłabym przestać ich słuchać, ale postaram się. Będzie to taki mój osobisty odwyk. Kurde, trudno będzie. Musze dać radę.
      Jeżeli chodzi o psychologów to mam na ich temat wyrobione zdanie i raczej nie jest ono pozytywne. Brat nie odzywa się do mnie od roku, a z mamą niby mam dobry kontakt, ale ona potem będzie rozgadywać to całej rodzinie, a nie chcę, żeby ktoś wziął mnie za wariatkę.
      Wiesz co ci powiem, że czuje, że mam oparcie, bo wiem, że przechodziłaś to samo, bo wydaje mi się, że to tak jest w tym wieku.
      Z takim nastawieniem żyłam do niedawna: bierz życie garściami i kpij z niego, ale ostatnio ono mnie pokonało, a ja nią mogę sobie na to pozwolić.
      Wiem, wielu ludzi chciałoby żyć, a nie może, dlatego nie popełniłam tego samobójstwa do tej pory, ponieważ życie to dar, prezent. Myślę, że masz racje. Bardzo pocieszył mnie twój komentarz, dla takich odpowiedzi napisałam tego posta. Bardzo ci dziękuje!

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że chociaż trochę mogłam pomóc. Tak myślałam, że możesz tak napisać. W każdym bądź razie postaraj się. Dobrą metodą jest to, że możesz wszystkie swoje "cienie" spisać na kartce, a potem ją spalić. - niby taki symbol, wszystkie problemy powinny iść razem z dymem, rozmyć się i czasami to też może pomóc.
      Nawet jeśli nie przyjaciele, to bądź ze znajomymi, to postaraj się na chwilę być w ich świecie, chociażby na chwilkę. Zrób wszystko, by przestać się zadręczać. Ludzie popełniają błędy, bardzo często i warto się na nich uczyć. Jeśli masz porządnych i spoko osoby w klasie, to zareagują na twoją prośbę. Nawet możesz ich poprosić "ej, zróbcie, bym zapomniała o całym świecie". Jeśli są kreatywni i chętni, to na pewno coś wymyślą. Może ty wyjdź z inicjatywą - "chodźmy do kina, na pizze, zróbmy sobie karaoke domowe...". :)
      Nie jesteś sama. Jeśli nie rodzina, to znajomi, jak nie znajomi, to nieznajomi - w tym bloggerzy :)

      Usuń
    3. Na dobry początek :)

      http://www.youtube.com/watch?v=8NIpTTrtoZA

      Usuń
    4. W sumie dobry pomysł z tą kartką, trzeba to rozważyć. Chyba na serio muszę wziąć trochę na luz, tylko nie wiem czy jeszcze potrafię.
      Dzięki za nutę, od razu się uśmiechnęłam :)

      Usuń
  4. Powinnaś udać się po pomoc do specjalistów w kwestii jedzenia i uczucia lęku i smutku. Pierwsze co mi się skojarzyło, gdy to napisałaś to depresja,ale ona trwa CO NAJMNIEJ dwa tygodnie, jednak ją może stwierdzić tylko lekarz(psycholog,psychiatra). Nie piszę tego, by cię dodatkowo zdołować, bo doskonalę Cię rozumiem, Mam identyczną sytuację,ale nie wolno wpadać w obłęd, a miłość do idola jest zupełnie normalna, każdy ma kogoś jak wzór anioła, ty masz Jareda Leto. W tym nie ma nic złego. Spokojnie. Jednak musisz spróbować się przemóc, by zacząć jeść. Czasami problemy zdrowotne powstają,z stresu i lęku, to powiązane ze sobą objawy., ale mam pewną prośbę. Pod żadnym pozorem nie sięgaj po żyletke,nawet jesli nie wierzysz ze zycie jest piękne. Sama się o tym przekonałam Nie polecam, a piszę to ze względu na zdjecie jakie wstawiłaś do posta. Jakbyś chciała pogadać pisz. Wysłucham, jeśli mogę wesprę i pomogę :) Pozdrawiam
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu się powtórzę, ale nie chcę iść do specjalisty, ponieważ nie mam dobrych wspomnień z nimi. Byłam już kilka razy i nic mi to nie dało. U mnie ten stan trwa póki co tydzień, ale wiesz mi były takie okresy w moim życiu, kiedy to trwało nawet miesiącami, ale wtedy dałam radę. Nie mogę właśnie zacząć jeść, mam taki wstręt, ze od razu chcę mi się wymiotować.
      Dziękuje, teraz wiem, że mam oparcie. Skontaktuje się z tobą gdy znowu będzie ze mną jeszcze gorzej.

      Usuń
  5. Taki wiek, mając 18 lat będziesz już zupełnie inną osobą ;-) A prawdziwe problemy przyjdą jeszcze później. Ja sam dziś tęsknie do czasów, gdy miałem te kilkanaście lat. Niestety, docenia się to dopiero, gdy już minie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie jedna jest jeszcze kwestia. Ja panicznie boje się dorosnąć, przeraża mnie to życie. Chciałbym żeby czas zatrzymał się i żebym ciągle miała te naście lat. Dorosłe życie wydaje mi się takie nudne i pełne stereotypów.

      Usuń
    2. Droga Alice, boję się właśnie tego samego.
      Najbardziej przerażająca jest dla mnie myśl, że jak za te 5 miesięcy skończę moją osiemnastkę to mama zacznie wymagać ode mnie tego, żebym poszła do pracy a na pewno będzie tego chciała, kiedy skończę szkołę. Boję się tego, że nie będzie mnie stać zapłacić 6000 zł za rok wymarzonych studiów.
      Boję się dorosnąć, boję się, że będę samotna. Moi znajomi wykruszają się coraz szybciej a ja nie mam prawie zawsze na nic ochoty. :)

      Ale właśnie PRAWIE, wiesz co daje mi taką siłę? Recenzowanie, czytanie blogów i to, co daje mi kontakt z nowymi osobami. Przez recenzowanie czuję, że jest jakiś cel i ograniczenie terminowe. Głupio byłoby, gdybym to zaniedbała ale również chcę dbać o swojego bloga. Poza tym wiem, że moja mama nie przyjęłaby zbyt dobrze odejście drugiego dziecka.
      I chociaż często myślę o śmierci, sensu istnienia, wszystkich problemach, które mnie otaczają to mam nadzieję, że następne dni będą lepsze. Włączę wifi w telefonie, wejdę na fb i zapewne będzie tam jeden z moich wspaniałych kolegów(których mogę śmiało nazywać przyjaciółmi) i że mnie rozśmieszą, pocieszą, cokolwiek. :))

      Życie jest zbyt piękne żeby umierać, jest tyle rzeczy do zrobienia. Tyle do nauczenia, zwiedzenia. Szkoda marnować taki wspaniały umysł, ciało i duszę w ziemi.

      Głowa do góry kochana. Problemy mamy podobne, ale najważniejsze to mieć siłę i czerpać ją ze wszystkiego.

      Buziaki a jeśli chciałabyś pogadać to napisz do mnie na fejsie: https://www.facebook.com/czarny.kapturek.1

      Nie załamuj się, dorosłość każdego kiedyś doczeka. :))

      Usuń
  6. Pamiętaj że nie możesz się poddać , ja w swoim życiu trochę już przeżyłam mimo że mam tylko 13 lat i nie chodzi tutaj o problemy z chłopakami . Samobójstwo to mimo wszystko kolejna droga ucieczki przed problemami . Życie ma plusy i minusy ale jeżeli jest źle to MUSI ( i nie gadaj ze nie ) być w końce dobrze więc proszę nie rób nic głupiego
    Życie to najlepsza inwestycja bo dostajemy je za darmo

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po twoim komentarzu bardzo bym chciała z tobą prywatnie porozmawiać. Ciekawi mnie twoja historia ja swoją też mam, ukrytą w zakamarku mojej duszy. Zaraz sie z tobą skontaktuje przez maila.

      Usuń
    2. O to mój email 1najka1@gmail.com

      Usuń
  7. Rodzice, ani żaden specjalista ci nie pomoże. Każdemu wydaje się, że wie najlepiej, jak ciebie ,,wyleczyć''. Na TO nie ma lekarstwa. Samobójstwem też nie rozwiążesz sprawy, bo skrzywdzisz nie tylko siebie ale i najbliższych. Nie chce się wymądrzać, bo wcale nie jestem lepsza od ciebie, tylko nieco bardziej doświadczona w tych sprawach. Miłość nieodwzajemniona boli. U mnie trwała długie cztery lata i nie raz marzyłam o tym, żeby ze sobą skończyć, ale coś mnie powstrzymywało i całe szczęście, bo czas naprawdę leczy rany.
    Mi nikt nie potrafił pomóc, ale w bliskich przyjaciółkach znajdowałam czasem ukojenie, więc mam nadzieję, że ty też masz kogoś takiego, żeby się jej wypłakać i wygadać. Świat nie stanie się przez to bardziej różowy, ale bardziej znośny.
    Życzę ci, żebyś pomału zaczęła żyć bez tej ogarniającej cię pustki i nicości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i bym już dawno popełniła samobójstwo, ale niektóre z książek przedstawiły mi tę sprawę w nieco innym świetle. Czytałam wiele książek o samobójstwie i trochę mi to pomogło. Miłość to na prawdę dziwne uczucie, ale inaczej jest kochać kogoś, kto jest blisko i przede wszystkim kogoś dostępnego, a inaczej kogoś kto nawet nie wie, że ty istniejesz.
      Zobaczymy jak to dalej będzie, póki co jest bardzo źle.

      Usuń
    2. Nikt nie pomoże? Bzdury. Są stany, z których sam człowiek nie wyjdzie. Po prostu nie da rady. Wiem, co mówię. Alice, znajdź dobrego psychologa, niech sprawdzi Cię choćby pod kątem depresji, bo myśl o samobójstwie jest poważną sprawą. Też przerabiałam szukanie specjalistów i na początku trafiłam do idiotki, która uznała, że jestem "Wyjątkową jednostką, która nie potrafi się odnaleźć w szarej rzeczywistości". Później okazało się, że guzik prawda, mam silną depresję i muszę brać leki.

      Szukaj pomocy. Nie zamykaj się, bo to błędne koło. Nie nakręcaj się sama, to bardzo ważne. Rób coś na przekór sobie. Masz zły humor? Na siłę wyjdź z domu, weź psa na spacer, posłuchaj reggae. Nie zamykaj się, Alice.

      Usuń
  8. Myślę, że Dzosefinn dobrze Ci doradziła. W dzisiejszych czasach wiele młodych ludzi przechodzi to co Ty, sam też przeżywałem podobny stan. Po skończeniu LO jakoś wszystko co mnie krępowało minęło i od tamtej pory czuję się dobrze. Też bardzo nie chciałem dorastać. Wszyscy dookoła cieszyli się ze swoich osiemnastek, a ja w dzień urodzin byłem załamany. Ale chyba nie liczy się to ile naprawdę masz lat. To zupełnie nieistotne. Rób to co chcesz i nie przejmuj się opinią innych.
    Ten stan na pewno minie, mimo że teraz wydaje się być taki przytłaczający. Skorzystaj z rad Dzosefinn, na pewno poczujesz się lepiej i znajdziesz siłę, żeby coś zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje sobie z tego sprawę, że wielu młodych ludzi przechodzi te chore fascynacje, ale one na prawdę wykańczają. A co do tej pełnoletności to dalej się jej boje i chyba tak już pozostanie.

      Usuń
    2. Kochana, uwierz, że dorosłość przeraża nie tylko Ciebie. Ja mam już skończone 22 lata, a dalej mam ogromne obawy związane z pełną odpowiedzialnością za życie swoje, a także innych, ale na tym właśnie polega życie. To, że człowiek się czegoś boi, nie jest żadnym wstydem. Po prostu trzeba przezwyciężyć ten strach.

      Usuń
  9. O, cyrysia ma rację. Też miałam z tym problemy... i też (od 3 lat) jestem zakochana bez wzajemności. Wiesz, warto byłoby znaleźć grupę osób, które tak jak ty uwielbiają Jereda (też go lubię, ale za jego utwory). Pełno teraz takich klubów. :) Poza tym, nie wiem czy jest to w twojej mocy, ale warto byłoby się wybrać na jego koncert. Ponoć mają być raz jeszcze w Polsce. Samobójstwo to złe rozwiązanie, zwłaszcza dla tak wrażliwej i sympatycznej osoby jaką jesteś Ty. :) Wszystko przemija, pamiętaj. I choć teraz Ci się może wydawać, że ten nieprzyjemny, dołujący ból będzie trwał, to niebawem możesz stwierdzić, że nie było sensu się tak zamartwiać. Daj sobie czas...i szansę. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na koncert koniecznie muszę pojechać, nie wiadomo ile by to mnie kosztowało, po prostu muszę.! Żyję nadzieją, że to w końcu minie.

      Usuń
    2. A może byśmy się tak zgadały i razem wybrały się na ten koncert, który miejmy nadzieje w przyszłości będzie? Byłoby wspaniale :)

      Usuń
    3. Niestety u mnie jest to raczej niemożliwe. Kiepsko z finansami i daleki (bardzo daleki) dojazd. Zdasz mi relację :D

      Usuń
  10. Oj, tam widzę jeszcze, że boisz się tej 18-nastki... a może też Cię przerażają studia, że finansowo nie wyrobisz? Nasz nauczyciel od chemii mówi, że tego się każdy boi, a potem się okazuje, że pierwsze lata po osiągnięciu pełnoletności, to najpiękniejszy czas dla człowieka. Co do kasy (rada dla wszystkich) - jest coś takiego jak kredyty studenckie. Po studiach można je spłacić, jak się pracę znajdzie - a z tym wbrew pozorom nie jest tak trudno. Wystarczy być elastycznym i przyjąć wszystko na klatę z myślą, że "Żadna praca nie hańbi". Nawet jeśli trzeba zacząć od zera. Nie bój się tego, droga Alice. (to twoje prawdziwe imię?, bo mam takie samo :P ) . Jesień mamy, ktoś tam o tym wspominał, a brak światła = brak jakiegoś tam związku w organizmie = złe samopoczucie. Trzeba przetrwać tą szarugę, to najgorszy okres. Poza tym polecam czymś się zająć. Czymś co wymaga od nas nie tylko pracy umysłowej, ale fizycznej np. wolontariat. Polecam, bo sama się w to włączyłam. A jak Cię dopadnie znów ten przykry nastrój, to szybciorem ubieraj kurtkę, szalik i ciepłe buty i NA SPACER! Nie ma nisz lepszego niż przechadzka. Obserwuj wtedy świat, zwykłych ludzi na ulicy, uśmiechaj się do dzieci (ja robię zawsze głupie miny w ich stronę)... Polecam coś takiego. :) Jakbyś chciała pogadać, to pisz śmiało na gg (4810237), bo mój e-mail nie był czyszczony od stuleci, a sprzątać mi się go nie chce. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat o studia się nie martwię, sprawy finansowe mnie póki co jeszcze też mnie nie martwią. Niestety Alice to nie jest moje prawdziwe imię nad czym ubolewam. Wolontariat to świetny pomysł, ale u mnie ciężko znaleźć coś takiego. Mała miejscowość i takich akcji u nas nie ma. A właśnie tak ostatnio zrobiłam, poszłam na spacer i zapomniałam choć na chwilę.

      Usuń
  11. Nie wiem jak Ci pomóc. Wyżej widzę, że niektóre osoby dały Ci bardzo dobre rady.
    Wystarczy się uspokoić, bo każdy ma takie momenty w życiu, gdy mamy dość.

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Może zabrzmię, jak jakiś stary zgred, ale ja tu jawnie widzę depresję. Nie unikaj tego, nie wmawiaj sobie, że to nie może być depresja, znajdź kogoś, kto może Ci pomóc. Psychologa, przed którym będziesz mogła się wygdać i który pomoże Ci zrozumieć, czemu tak właśnie patrzysz na świat. A jeśli zrozumiesz samą siebie, tak do głębi, to może będziesz potrafiła sobie z tym poradzić. Poszukaj chociaż jakiegoś telefonu zaufania, skorzystaj z pomocy, którą mogą zaoferować ośrodki pomocy społecznej. Bo to nie obciach korzystać z takich instytucji, a może znajdziesz tam pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuje żebym miała depresje, ale skoro tak wygląda to w oczach innych to coś w tym musi być. Nie pójdę do psychologa, byłam kilka razy i mam ich dość. Rozważę te telefony zaufania, może to być faktycznie dobry pomysł :)

      Usuń
  13. Nareszcie znalazłam !!!!
    Tak samo jak ty jestem fanem 30STM <3 kocham ich !

    http://wwithmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O !! Jak sie cieszę! Koniecznie wkrótce do ciebie napiszę!

      Usuń
  14. Wyjdziesz z tego :) Myślę, że każdy w tym wieku (hmmm wydaje mi się, że jesteśmy rówieśniczkami, ale mogę się mylić) ma takie dziwne wahania. Sama mam koleżankę, która raz umiera z miłości do Marilyna Mansona, praktycznie zamienia się w jakąś satanistkę, a po roku wydziera się, że umrze jeśli 1D nie przyjadą do Polski... Jestem pewna, że po pewnym czasie, może jak staniesz się bardziej dojrzalsza itp. wiara w życie wróci (albo jak jakiś fajny chłopak pojawi się na horyzoncie ;) Polecam zakochanie się w książkowych bohaterach, to mnie trzyma przy zdrowych zmysłach :) Poza tym, jeśli chcesz, możesz do mnie napisać na maila czy cokolwiek, będziesz mogła wszystko komuś wygadać, bez wstydu :) Jestem tu od poprawiania humoru i przywracania wiary :) TRZYMAJ SIĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się kochałam w książkowych bohaterach, ale to też miałam taką chandrę wtedy, ze nie miałam sensu do życia. Ach, te życie...

      Usuń
  15. Każdy ma swoje własne "demony", ja także je miałam. Nie przez miłość, ale przez problemy rodzinne. Potrafiłam przepłakać cały dzień, bo po prostu nie widziałam ujścia dla swojego cierpienia, a wiem, że potrafi być ono naprawdę mocne. Wynikało to nietyle z samotności, o ile po prostu mojego charakteru. Lubię być sama, ale niekiedy mnie to przytłacza. Nie łatwo jest mi się przed kimś otworzyć. Myślę jednak, że te złe chwile są już za mną.
    W pewnym momencie też myślałam, że mam depresję, bo moja apatia trwała przez całe wakacje kilka lat temu. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, iż poniekąd sama stwarzałam sobie problemy, bo odgradzałam się od ludzi. Ty nie możesz tego robić. Wyjdź "do ludzi", przekonaj się do swojej klasy i przede wszystkim porozmawiaj z bliskimi, bo ich wsparcie jest najważniejsze.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  16. hej,
    nie wiem czy potrafię napisać tu coś mądrego, co Cię pocieszy czy Ci pomoże.
    chcę Ci tylko powiedzieć, że to co czujesz jest chyba-chyba normalne. nie wiem. w każdym razie czuję się naprawdę podobnie, chyba uroki tego wieku, ahah.
    wiem co masz na myśli mówiąc o monotonii, braku sensu, bezradności. nie korzystaniu z życia. dla kogoś dorosłego to pewnie naprawdę brzmi tak, nie wiem, pusto, ale ja naprawdę rozumiem. samą zabija mnie to od środka. (mam nadzieję, że ten komentarz zginie w tłumie i przeczytasz go tylko Ty).
    i ja w takich chwilach myślę o moim blogu, o współpracach, przyjaciołach, rodzinie. ogólnie takie sobie pocieszenie, kiedy masz wrażenie że jesteś sama jak palec w tym chorym świecie, ale zawsze. i najczęściej idę czytać, żeby się oderwać, nie myśleć. kiedy jest krytycznie źle, idę czytać ulubioną książkę, Przeminęło z wiatrem. nie wiem czy masz ulubioną książkę, ale taka zawsze pomaga. jeśli nie masz, może przeczytaj tę. w każdym razie nie wiem co zrobiłabym bez niej.
    hm, mówię o sobie, a miałam pomóc Tobie. ja też nie mam komu się wyżalić, bo tak na dobrą sprawę nawet nie ma z czego, tylko ogólnie - wszystko Cię wkurza i smuci, też to czujesz?
    chyba nie będę bardziej oryginalna od wszystkich tu, ale jak chcesz to napisz. czuję, że zrozumiałybyśmy się.
    5ever.believe@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie, wkurza i smuci i chcę od życia czegoś więcej. A tak poza tym to cieszę się, ze wyżaliłaś mi się ze swoich problemów :) To pociesza wiesz, mam świadomość, że nie jestem sama.

      Usuń
  17. Jak byłam w Twoim wieku, też miałam mnóstwo problemów, które wydawały mi się niewyobrażalną tragedią. Uwierz mi jednak, że dopiero w dorosłym życiu spotkasz prawdziwe problemy. Może powinnaś znaleźć sobie jakiś cel w życiu. Coś, co da Ci przysłowiowego kopa do działania. Taki cel, będzie Cię motywował by żyć i działać. I najważniejsza kwestia, musisz porozmawiać z rodzicami. Pamiętaj, oni też kiedyś byli w Twoim wieku i na pewno spróbują Ci pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rodzicami to ja raczej nie pogadam. Ale dzięki za dobre chęci :)

      Usuń
    2. Widzisz, z góry zakładasz, że nie pogadasz... Dziewczyno, spróbuj!! Nie można zarzekać się, że czegoś się nie zrobi, bo to nic nie pomoże. A skąd wiesz? Jeśli nie spróbujesz, to nie dowiesz się, czy było warto!!

      Usuń
    3. Wczoraj gadałam z mamą i nic to nie pomogło.

      Usuń
  18. Kochana nie łam się i nie rób głupot. Każda z nas miała gorsze dni, większość przeżywała zawody miłosne. Piszesz, że wydaje Ci się, że znasz Jareda, ale Ty go znasz takim jak on chce, żebyś go widziała. Żeby kogoś poznać trzeba spędzić ze sobą sporo czasu, a i to nie gwarantuje pełni szczęścia bo w końcu miłość jest ślepa... Rozwody nie biorą się znikąd. A przecież w momencie, gdy dwoje ludzi przysięga sobie miłość po wsze czasy, to większość z nich faktycznie tak myśli. Potem życie to weryfikuje.
    Nie martw się tym, że żaden Twój kolega nie przypadł Ci do gustu. Poznasz jeszcze wielu ciekawych ludzi, zakochasz się z pewnością wiele razy, pewnie kilka też rozczarujesz... Ale z każdej porażki wyjdziesz silniejsza i mądrzejsza. Ja na swoją miłość musiałam czekać prawie 29 lat, ale opłaciło się. Byłam wcześniej w wielu związkach, zwykle wychodziłam z nich bardzo poraniona, czasami podłamana, ale po czasie starałam się wyciągnąć z tych pomyłek odpowiednie wnioski i uniknąć w przyszłości tych samych błędów.
    Możesz się dołować, usychać z nieszczęśliwej miłości albo żyć i cieszyć się każdym dniem, a miłość kiedy ma przyjść, to i tak przyjdzie. Z pewnością znajdziesz w swoim życiu powody do radości, tylko czasami trzeba się dobrze rozejrzeć, nauczyć cieszyć się drobnymi rzeczami.
    Wybacz, że tak dyskredytuje Twoją miłość do Jareda, ale sama też kiedyś podkochiwałam się w różnych artystach i chociaż Cię rozumiem, to zapewniam Cię, że gdy przyjdzie ta prawdziwa miłość to kopnie Cię dużo mocniej:)
    Jeżeli nie masz się przed kim wygadać, to napisz do mnie maila: korcimnieczytanie@gmail.com
    Tam możemy bardziej otwarcie i wszystkim porozmawiać. Bardzo chciałabym Cię podnieść na duchu. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę, że ta "miłość" to po prostu taka młodzieńcza fascynacja i jestem przekonana, że ona ci kiedyś minie :) natomiast co do reszty to radziłabym rozmowę z mamą, albo z kimś bliskim, na pewno masz kogoś takiego, albo chociaż kogoś obcego, jakiegoś specjalistę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie będę się wymądrzać, ale jesteś jeszcze bardzo młodziutka. Takie fascynacje się zdarzają, ale to prędzej czy później przechodzi. Czas to najlepsze lekarstwo. Jeszcze pora roku, która sprzyja nostalgii - nie sprzyja Tobie. Tak więc uszy do góry. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. nigdy mnie cos takiego na spotkalo wiec nie wiec co ci doradzic ale wydaje mi sie ze to minie
    czasu ci potrzeba i zajec bys nie mogla za duzo myslec

    OdpowiedzUsuń
  22. fascynacja muzyką nigdy nie jest głupia. wiele razy to właśnie ona daje nam siłę by wstawać z łóżka kolejnego dnia, by się mobilizować i walczyć o siebie. rozmowa z bliskimi zawsze jest trudna, temu może rozejrzyj się trochę dalej. zobacz kto jest w szkole pedagogiem, czy w twojej lecznicy przyjmuje jakiś terapeuta - na pewno jest u was poradnia zdrowia psychicznego, tam możesz szerze porozmawiać ze specjalistą, spróbować zdystansować się do tego co Cię otacza. jeśli masz chwilę i chciałabyś więcej porozmawiać śmiało pisz do mnie na maila.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zacznij od jedzenia, bo to jest najważniejsze, zagraża Twojemu zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  24. ja mam tak samo jak ty. kiedy to czytałam to sie popłakałam. od jakiegos czasu też nie chce mi się żyć. ja mam 14 lat dopiero. A c obędzie za kolejne 20 ??? tego nie wiem niewiem czy wogule dozyje . CAŁKIEM CIĘ ROZUMIEM i wiem jak się czujesz..............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu znalazłam osobę, która mnie rozumie. Proszę cię, napisz do mnie jak najszybciej: cukiereczek13xd@onet.pl

      Usuń
  25. Mogę napisać tylko tyle, że pamiętaj, że nie ma rzeczy niemożliwych do naprawienia, że wszystko da się naprawić, jeśli wierzysz do samego końca. Jeśli przegrasz pojedynczą bitwę o to, to wcale nie oznacza, że nie możesz wygrać wojny. Jeśli czegoś pragniesz całym sercem to mimo swoich słabości i wbrew samemu sobie, możesz to osiągnąć walcząc o coś, o kogoś, o samego siebie. Wiem, że kiedy człowiek jest załamany to brzmi to niczym bełkot, ale… czasem tak po prostu jest.

    Żaden człowiek nie jest bezwartościowy i niepotrzebny, każdy żyje w jakimś celu i dla kogoś. Czasem ludzie dowiadują się jak ktoś był dla nich ważny dopiero gdy tego kogoś zabraknie. Jeśli będziemy myśleć o sobie jako o kimś nic nie wartym to ludzie będą nas tak traktować. Będą widzieć skrzywiony obraz naszej osoby, a świat, który znamy, będzie dla nas najbardziej samotnym miejscem na ziemi.

    Kiedy miałam 18 lat chciałam po prostu zniknąć, wyzbyć się całego strachu i bólu, który wtedy we mnie siedział, ale dzięki Bogu, okazałam się być zbyt wielkim tchórzem by odejść z tego świata. Teraz, gdy mam prawie 24 lata i w każdej chwili może mnie już nie być to powtarzam sobie, że nie można przestać wierzyć w to, że kiedyś będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Witaj w Kruczym Gnieździe!

The moon is my sun,
the night is my day.
Blood is my life,
and you are my prey.