czwartek, 18 grudnia 2014

Stephen King jako Richard Bachman - "Ostatni bastion Barta Dawesa"


AUTOR: Stephen King jako Richard Bachman
TYTUŁ: Ostatni bastion Barta Dawesa
(Roadwork) 
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: thriller/sensacja/kryminał
PREMIERA: 21 październik 2008 r
ILOŚĆ STORN: 240

   Richard Bachman to pseudonim Stephena Kinga, zanim ten stał się sławny. Po wielkim sukcesie takich książek jak "Carrie" czy "Miasteczko Salem" King zdecydował się wydać jeszcze dwie kolejne książki, jednak wydanie czterech dzieł pod rząd nie było korzystne, dlatego też zdecydował się wydać "Rage" i "Wielki Marsz" jako Richard Bachman. Ujawnienie faktu, że King i Bachman to ta sama osoba nastąpiło w 1985 roku. 
   Jak wiecie lub może jeszcze nie jestem wielką i oddaną fanką Stephena Kinga. Swoją przygodę z jego twórczością zaczęłam jakieś dwa lata temu mając 13/14 lat. Pierwszymi książkami tego autora, jakie udało mi się poznać była m.in. "Cujo". Pokochałam styl pisania Stephena Kinga za nieprzespane noce i koszmary, które nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Jako jeden z niewielu pisarzy potrafi wywołać moje demony na światło dzienne. King nie tylko straszy, ale również też uczy co chyba najbardziej szanuje w jego twórczości. Nie muszę tu chyba wspominać o "Zielonej Mili", którzy chyba wszyscy znają i kochają, dzięki nie tylko pierwowzorowi, ale również wspaniałej ekranizacji. Styl Stephena Kinga łączy grozę z morałem i nauką, a także z prześwietleniem ludzkiej psychiki. 
   Dzisiaj przychodzę do Was z nieco innym tematycznie dziełem tego wspaniałego autora. "Ostatni bastion Barta Dawesa" nie jest powieścią grozy czego przeważnie spodziewamy się widzą to nazwisko. Jest to raczej studium ludzkiej psychiki i tego co człowiek potrafi zrobić, kiedy ktoś chcę zabrać mu wszystko co kochał. A o czym dokładnie jest ta książka? Zapraszam do przeczytania zarysu fabuły. 
    Bart Dawes uważa, że przegrał swoje życie. Dochodzi do wniosku, że jego los zawsze zależał od splotu nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i złych wyborów. Najważniejsze sprawy: miłość, narodziny dziecka, praca - działy się jakby obok niego. Teraz widzi, jak znika dawny świat, w którym honor i uczciwość nie były pustymi słowami. Codziennie musi znosić głupotę i obłudę szefa. Każdy nowy dzień dowodzi, że w małżeństwie również poniósł klęskę. Dlatego gdy bezduszna decyzja urzędników odbiera mu ostatnie rzeczy dla których warto było żyć - małą pralnie i dom, decyduje, że się nie podda. Kupuje broń i rozpoczyna walkę o to, co najważniejsze ... 
[ opis z okładki]
  Książka porusza bardzo trudne tematy takie jak utrata bliskiej Ci osoby, która stanowiła sens Twojego życia. Po tej stracie musisz udawać, że jesteś silny, ale w głębi duszy krwawi Ci serce. Wtedy oddajesz się sprawą codziennym takim jak praca, chociaż wiesz, że to wszystko nie ma większego znaczenia. Funkcjonujesz jak robot, jak ustawiona pozytywka. Aż w końcu coś w Tobie pęka. Dowiadujesz się, że wszystko to co stwarzało iluzje normalności zostaje zniszczone, przez nieznane Ci osoby. Więc postanawiasz tak jak Bart walczyć. 
   Stephen King bardzo dużo miejsca poświecił w książce na rozmyślaniom głównego bohatera, które dotyczyły sensu życia, walki z samym z sobą, a w końcu rozmyślaniom czy istnieje granica między szaleństwem, a normalnością. Bart wiele czasu spędza w samotności i stąd te dziwne rozmyślania i wnioski. Nie dostajemy bezpośrednich odpowiedzi. Wszystko musimy analizować na swój własny sposób. Akcja książki wolno się rozkręca. Nie ma tu niespodziewanych zwrotów akcji. Tak naprawdę to na samym końcu coś zaczyna się dziać, a  czytelnik obserwuje wydarzenia, jak gdyby był ich światkiem. King zbudował w finale niesamowite napięcie. i do samego końca nie wiedziałam co też uczyni główny bohater. Czy stchórzy? Czy zniszczy to co tak bardzo kochał?
   Z każdą stroną wraz z autorem czytelnik analizuje psychikę ludzką i patrzy na to jak wiele można znieść i do jakich decyzji doprowadza nie tylko samotność, ale również poczucie rozczarowania i beznadziei. Ta historia przedstawia również naszą znieczulicę na czyjeś krzywdy i to, że tak naprawdę o dawien dawna człowiek interesował się tylko i wyłącznie samym sobą, czyli wszyscy jesteśmy egoistami. Najgorsze jest chyba to, że z tym nie walczymy. Po przeczytaniu tej pozycji wiem jedno - trzeba pomagać ludziom, nie tylko swoim bliskim, ale wszystkim osobom, które widzimy, że cierpią. Wiem jak większość myśli. Że każdego dnia umiera tysiące ludzi i nikt z tym nic nie robi. Ale to, że ludzie umierają nie wynika tylko i wyłącznie z chorób, czy też wypadków. Moi drodzy, samotność także zabija. 
  Czytając książkę sami przekonacie się o tym, że Bart szukał pomocy, ale bezskutecznie. Jakoś nikt nie chciał się przejąć 40 - kilku letnim facetem. Była jedna osoba, która pojawiła się nagle w jego życiu i równie szybko zniknęła. Gdybym mogła najchętniej wkroczyłabym do świata wykreowanego w książce i sama wyciągnęła Barta z bagna, w którym się znajdował. Bardzo poważnie potraktowałam całą tą historię, ponieważ dobrze wiem, czym jest strata bliskiej osoby, czym jest samotność, bezradność i beznadzieja. Sama wiem, jak to jest nie potrafić wyrazić swoich uczuć. Potrafiłam wcielić się w postać Dawesa, a  King zbudował mi do tego świetne podstawy.
   "Ostatni bastion Barta Dawesa" pokazuje naszą szarą rzeczywistość i to jakie życie potrafi być okrutne pod wieloma względami. Najlepsze jest to, że nie ma tu potworów, paranormalnych zjawisk, zjaw i wszystkiego tego co uważamy za przerażające. Są ludzie. I po raz kolejny uważam, że wszystkie potwory są ludźmi. Książka idealnie pokazuje ku temu argumenty.
    Bardzo ponura powieść, która nie daje nadzieji na lepsze jutro.  Myślę, że nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Również raczej nie polecałabym czytelnikom, którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Stephena Kinga. Natomiast polecam tym, którzy znają już pióro tego autora, są dojrzali i dla których taka tematyka nie jest obca. Prawda jest taka, że podczas czytania nie zdajemy sobie sprawy z tego jaką naukę niesie ze sobą ta książka. Przemyślenia, refleksje przychodzą później, gdy szykując się do spania rozmyślasz nad życiem i nagle przychodzi Ci do głowy Bart Dawes, który stracił wszystko, nawet samego siebie. 

CZARNY KRUK POLECA!
9/10

Recenzja dostępna również na:



" (...) a my jeszcze raz bezpiecznie wracamy do świata ludzkich spraw." 
- 288 str. 

26 komentarzy:

  1. nie czytałam jeszcze jego książek, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszane uczucia wobec tej książki, gdyż wolę Kinga w bardziej przerażającym wydaniu np. ''Cmętaż zwierząt''.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam na półce, ale nie mogę się do niej zebrać, bo właściwie nie wydaje mi się zbyt atrakcyjna (nie ja ją kupowałam). jeśli chodzi o horrory z ludźmi w głównej roli, mam na koncie przeczytaną Dziewczynę z sąsiedztwa, po której otrząsałam się dłuuuugo i nie biorę jej do ręki, nie patrzę na nią i staram się nie myśleć o niej. z różnym skutkiem. od kwietnia. jeśli chodzi natomiast o Kinga, to do tej pory czytałam trzy jego książki a wszystkie dotyczyły istot paranormalnych, więc nie jestem pewna, jak poradził sobie z tą odmienną tematyką. to się jednak pewnie w końcu zobaczy, wiecznie na półce leżeć nie będzie. mam nadzieję, że trafi do mnie jak do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania wspomnianej przez wyżej Ciebie książki i jestem wdzięczna, że o niej wspomniałaś, bo takiej literatury nigdy za wiele. Zdaje sobie sprawę, że po jej przeczytaniu będę w podobnym stanie co Ty, ale czuję wewnętrzną potrzebę, aby się z nią zmierzyć.
      Koniecznie daj znać jak już ją przeczytać, bo jestem bardzo ciekawa Twoich odczuć jeżeli chodzi o "Ostatni bastion Barta Dawesa"

      Usuń
  4. Nie miałam pojęcia, że King pisał pod pseudonimem, ale to chyba dlatego, że jego twórczością jeszcze tak na poważnie sie nie interesowałam, tak jak wspomniałaś, ja na półce mam Zieloną milę, z którą chciałabym rozpocząć wędrówkę po twórczości Kinga, ale i o tym tytule, który recenzujesz nie zapomnę. I masz rację, nie potrzeba dziwnych stworów, wystarczą ludzie, oni potrafią być okropniejsi niż nie jeden paranormalny człekopodobny stwór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli o mnie chodzi to dowiedziałam się o tym, że King pisał pod pseudonimem, gdy zobaczyłam u mojego brata książkę pt. "Wielki Marsz" i koło nazwiska mistrza grozy widniał właśnie Richard Bachman. Na początku myślałam, że to po prostu duet, ale potem przekonałam się o genezie tego pseudonimu.
      Myślę, że to dobry wybór - zaczęcie poznawania twórczości Kinga od "Zielonej Mili". Jedna z najpiękniejszych i najprawdziwszych książek na świecie. Koniecznie chcę poznać Twoją opinię.

      Usuń
  5. Też nie wiedziałam że King pisał pod pseudonimem. Zaskoczyłaś mnie. Czytałam parę jego książek i muszę przyznać że mi się podobały. Zwłaszcza "Carrie", "Zielona mila" i "Pan Mercedes". Nie przepadam za typowymi horrorami, bo nie za bardzo lubię się bać podczas czytania ;), dlatego raczej nie sięgam po horrory w wydaniu Kinga. Może kiedyś się to zmieni, kto wie. Obecnie nie mam ochoty na takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie jestem szalejącą fanką Kinga, ale czasem sięgam po jego książki. Więc być może i tę też kiedyś przeczytam. Czytałam już o tym, że King pisał pod pseudonimem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach na razie "Cmętarz zwieżąt" Kinga, a potem się zobaczy - być może skuszę się i na tę ksiażkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cmętarz zwieżąt" jak najbardziej polecam, bo ta pozycja znajduje się na liście moich pierwszych spotkań ze Stephenem Kingiem. Polecam również film z 1989 roku.

      Usuń
  8. Tę książkę Kinga mam dopiero przed sobą, więc nie mogę nic na jej temat powiedzieć, ale na pewno po nią sięgnę, bo uwielbiam książki Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię wczesne książki Stephena Kinga, a te wydane pod pseudonimem szczególnie doceniam - są bardzo specyficzne i niezwykle wnikliwe pod względem psychologicznym. "Ostatniego bastionu..." jeszcze nie czytałam, ale mój chłopak owszem i również bardzo go zachwalał. Myślę że i mnie książka powinna się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na mojej półce czeka "Pan Mercedes", moja pierwsza książka Kinga (wstyd!). Czy sięgnę po ten tytuł, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również polecam. Kinga nie można nie kochać?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za Kingiem, więc nie przeczytam na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  13. Grasz w Alice? Jak Ci się podoba? Napisz w komentarzu na moim blogu!
    Pozdrawiam i zapraszam na nową świąteczną sesję.
    Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna!
    www.gabriel-data.blogspot.com - MY BLOG
    Fashion Projects

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam ,,Łowcę snów" Kinga, ale to pewnie już wiesz. Oczywiście mam w planach kolejne jego książki, ale jeszcze nie jestem pewna którą wybrać. Może tę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do Kinga to mam mieszane uczucia.
    Kiedyś zaczełam Sklepik z marzeniami - odłożyłam, ale planuję wrócić, potem Cujo - to samo, potem Rose Madder - tu mi się podobało, ale odeszła mi wena do czytania, bo za dużo się działo wokół i trzeba było oddać książkę. Mam Szkieletową załogę i Misery na półce, czekają na swoją kolej, ciekawe jak to będzie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie należę do największych fanów twórczości Kinga, ale jak już mi coś wpadnie w ręce w bibliotece, to biorę :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam tę książkę w zeszłym roku i mimo tego, że nie ma wybuchów i pościgów na każdej stronie to spodobała mi się. Przemyślenia głównego bohatera, na których oparta jest cała książka są bardzo ciekawe. Nie raz słowa zapisane na jej kartach skłoniły mnie do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy jakoś twórczość Kinga do mnie nie przemawiała. Ale może właśnie przez te wszystkie potwory itp. Także myślę, że akurat ta pozycja mogłaby mi przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świat się Kingiem zachwyca i ja także. Irracjonalne, bo już nie raz zawiodłam się na niektórych z jego propozycji, a nadal po nie sięgam, samego autora uważając za jednego ze swoich ulubionych. Na dzień dzisiejszy bez wątpienia po King'a jeszcze długo nie sięgnę. Muszę od niego odpocząć, jak robię przynajmniej raz w roku. Jestem zakochana w jego "Wielkim Marszu", również napisanym pod pseudonimem, więc bardzo prawdopodobne, że gdy sięgnę po niego znów to właśnie w tej odsłonie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tyle książek Mistrza jeszcze przede mną... Kiedy ja je wszystkie przeczytam? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja podobnie, jak Cyrysia wolę horrory Kinga. Tę pozycję czytało mi się średnio, a bo pomysł na fabułę mi nie podpasował. Nie wspominając już o jej krótkiej formie, która nie daje szansy w pełni zaangażować się w lekturę - ledwo człowiek się odrobinę wkręci, a tu już koniec...

    OdpowiedzUsuń
  22. Teraz mnie zachęciłaś ! Ja nie czytałam do tej pory nic Kinga może skuszę się na tą ksiażkę

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja Kinga w takim wydaniu lubię i zgadzam się, że ludzie potrafią być naprawdę przerażający. Główny bohater mnie intryguje, tym bardziej, że jak piszesz, King naprawdę świetnie go sportretował. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Witaj w Kruczym Gnieździe!

The moon is my sun,
the night is my day.
Blood is my life,
and you are my prey.